OFF TOPIC (dykteryjka mode, sorki za wstawkę, ale w pewnym sensie może to pasować do tematu).
Od paru dni, a właściwie tygodni (bo trochę mi zeszło, gdyż pierwsze próby były jak się potem okazało nieskuteczne) - walczę/walczyłem(?) z siecią w chacie (mieszkaniu, nie jest moje, więc mam też przy okazji ograniczone możliwości działania, więc zero modyfikacji instalacji stałej itd.), przez dłuższy czas druga połówka była podejrzana, że robi jakieś dziwne ruchy np. przy sprzątaniu, gdy jestem w delegacji i stąd te problemy (znikała cześć sieci którą mam obłożoną Ethernetem - głównie biurko, czyli mój mini-labik i m.in. testowe instalacje HA).
Do sedna
Etap 1 - pierwsze co zrobiłem, to przedmuchałem skrętki (tu też jest “sztukowanie”, bo przy którejś rozbudowie musiałem zastosować splitter i teraz między 2 segmentami nie mam gigabita tylko 2x100Mbps z dopiętym routerm LTE w połowie drogi), tu pierwszy strzał w kolano - wyjąłem z szuflady tester skrętek, a on nie odpala - co się okazuje wylała bateryjka (9V Energizer, po takiej marce niby trudno się spodziewać, a jednak… w dodatku miała jeden terminal ugnity i został po stronie testera, już myślałem, że tester poleci w kubeł, ale udało się to doprowadzić do użytku). Wszystkie skrętki sprawne. Podmieniłem, więc krótkie odcinki tam gdzie się dało.
Etap 2 - powisiały sobie podopinane za długie krosówki powpinane wszędzie gdzie się dało (zupełne zero estetyki), nic nie pomogło (druga połowa była ze mną na wyjeżdzie świątecznym, a tymczasem instalacja się spieprzyła tuż po naszym wyjeździe, więc nabrałem podejrzeń, że może to sprzęt, w poprzednim etapie i tak zrobiłem gimnastykę pod tytułem zmiany portów), dobra po powrocie przedmucham to jeszcze raz… okazuje się, że jednak jedyny kabel którego nie mogłem ruszyć (wywlekałem go pół dnia, teraz muszę upchnąć z powrotem…) ma problemy ze stykiem na jednej żyle, okazało się, że albo źle zarobiony, albo ukręcony tuż przy wtyczce, albo w desperacji tak nim kręciłęm, że w końcu ukręciłęm przy testach więc cięcie wtyczki i ponowne zarobienie, tym razem mając go już na wierzchu przećwiczyłem wyginanie we wszystkie strony - jest OK.
Etap 3 - mając już totalny pierdolnik z kabelkami na wierzchu okazało się przedwczoraj, że… jednak problem się powtarza. Tym razem podejrzenie padło na biurkowy switch (8-portowy gigabitowy Planet GSD-803) wydawało mi się, że nie jest szczególnie stary, a jednak jest… (otwarcie obudowy wykazało że wyprodukowany w 2010 roku, a na zewnątrz brak jakże u nas popularnych stickerów gwarancyjnych z datą, myślę, że ma za sobą jakieś 10-12 lat pracy 24/7 u mnie) no OK, więc pomierzyłem zewnętrzny zasilacz, parametry w normie. Otwieram więc obudowę, a tam 2 spuchnięte “elektrolity” (1000uF/10V, trochę dziwne, bo wszystkie pozostałe w okolicy to 16V lub więcej) podmieniłem oba na 1000uF/25V (akurat takie mi się nawinęły, z pewnością jeśli przyczyną była praca fabrycznych przy napięciu powyżej ich możliwości, to teraz będzie zapas, z wrażenia nie zmierzyłem napięć na nich, jakkolwiek podczas lutowania wyszło, że akurat te 2 pochodzą od innego producenta niż cała reszta, więc teraz na dwoje babka wróżyła), po wlutowaniu pierwszego się zastanawiałem czy obudowa się zamknie bo jednak sporo wyższy od reszty, więc test czy się to uda - prawie 2mm luzu, więc wlutowałem drugi. Czas pokaże czy to pomogło. Wszystkie stare kable wróciły na miejsce poza tym jednym - potrzebuję z pół dnia by go umieścić z powrotem na miejscu…