W folderze konfiguracyjnym znajdują się jak dla mnie nieznane pliki .
Kiedyś usuwałem je ale pojawiały się ponownie .
W innym HA którym posiadam tych plików nie ma.
Większość tych plików jest pusta, system działa stabilnie.
Mam się przejmować czy zostawić tak jak jest ?
Wydaje się, że w sieci LAN, w której pracuje ta instalacja, masz zawirusowany windowsowy komputer.
Strzelam w ciemno, że masz uruchomioną sambę.
Mam Sambe
Jak miałem podłączoną jeszcze jeden HA w sieci, tamten nie ładował tych dziwnych plików do konfiguracji.
Przeskanowałem właśnie całą sieci kilkoma antywirusami + kilka programów do usuwania reszty infekcji - Czysty.
Wirusa miałem ostatnio 5 lat temu .
W takim razie używasz jakiejś źle napisanej integracji, która śmieci po sobie w miejscu do tego nie przeznaczonym (mało prawdopodobne).
Mimo wszystko uważam, że pliki powstały w środowisku MS windows - ich nazewnictwo jest typowo windowsowe, a skoro nie wiesz skąd pochodzą, to podejrzane jest właśnie szkodliwe oprogramowanie.
jedyne co przychodzi mi na myśl to:
Visual Studio Code is a free source-code editor made by Microsoft for Windows, Linux and macOS.
ale to tylko strzał bez weryfikacji.
Mam to od 2 lat , tygodniowo kilka razu używam przez sambę do edycji konfiguracji
Zauważyłem te pliki jakieś 3 miesiące temu.
- Dziś
Przeskanowałem całą sieć, usunąłem te dziwne pliki i będę obserwował kiedy się pojawią
Boje się tylko jednego a mianowicie awarii takiej jaką miałem parę miesięcy temu - 2 HA w oddzielnej sieci, w tym samym tygodniu padły karty SD każda innego producenta a kopie konfiguracji były na tych kartach
Dziwne jedną z nich naprawiłem formatując, drugą uparta nie da się naprawić (połączenie z kartą po chwili zanika )
HA bez optymalizacji generuje dość spore ilości danych, przykładowo moja średnio rozbudowana instalacja (a porównując z takimi jakie widuję na forach powiedziałbym, że w porównaniu z innymi wręcz mało rozbudowana) generuje dziennie koło 500MB zapisów na nośniku (mam ssd, więc widzę to ze wskazań S.M.A.R.T.), więc nie ma nić dziwnego w zwyczajnym zużyciu (wear-out) karty po dłuższym okresie (mi w instalacjach na RPi karty TF32GB wystarczały na około pól roku pracy i również nie stwierdziłem związku z ich producentami).
Jeśli karta dała się “naprawić przez sformatowanie”, to prawdopodobnie uszkodzony był tylko system plików, a nie fizyczny nośnik (komórki flash).
Jeśli chcesz realnie przetestować spod windowsa czy karta jest OK użyj np. tego
Aktualnie testuje kartę SD Class A2 (Karty SD Class A2 – lepsze nośniki danych dla Raspbiana? • FORBOT), zobaczę jaki będzie efekt.
Dziennie mam około 40 MB zapisu, karta Class A2
Przed migracją na inną platformę testowałem zastosowanie kart “high endurance” (akurat w przypadku RPi3 stosowanie wybitnie szybkich kart i tak nie wpływa na wydajność) ale test był zbyt krótki, bym mógł stwierdzić na ile to faktycznie pomaga (tj. o ile są trwalsze od zwykłych kart konsumenckich).
Dobiłem do dziennego limitu edycji na forum, więc dodam jeszcze jedno uzupełnione zdanie:
Jeśli karta dała się “naprawić przez sformatowanie”, to prawdopodobnie uszkodzony był tylko system plików, a nie fizyczny nośnik (komórki flash), np. wskutek nagłej utraty zasilania.
Karta zostaje wykryta kilkakrotnie w ciągu 5 sekund, system twierdzi że zepsuta - próba naprawy i karta niedostępna i tak w kółko
Inny system podobnie, inny komputer podobnie
Czyli śmietnik, to jeden z typowych objawów zużycia karty, inne to np. tryb read-only, bądź zupełna martwota (to ostatnie akurat objaw awarii kontrolera, a nie zużycia komórek pamięci).