To trochę słabo, bo nawet w przypadku windowsowej wirtualizacji i tak będziesz miał pod spodem HA Linuxa i to zapewne dość specyficznego Linuxa - HAOS (tego się nie da ominąć, chyba że zdecydujesz się na wyjątkowo pokrętną instalację), co ciekawsze zapewne “pod spodem” innych wirtualizowanych rozwiązań też będą Linuxy.
O ile w problemy dotyczące wydajności jestem skłonny uwierzyć (choć stawiam na to, że poleciałeś w addony bez umiaru), to ze stabilnością problemów nie ma (chyba, że masz trefna kartę, ale ja w ciemno stawiam po prostu na błędy w konfiguracji).
Popieram w całej rozciągłości, przy czym dodam, że moim zdaniem dla początkującego najlepszym rozwiązaniem jest instalacja HAOS-generic (taki pecetowy odpowiednik instalacji typowej dla RPi, tutorialik wydaje się skomplikowany, ale to pozory).
@Łukasz_Pytlik
Co ciekawsze pod taką instalację można się zmieścić ze sprzętem w okolicach 400-500zł (a gołe “kadłubki” można znaleźć w przedziale 300-350zł).
Sam używam do takich instalacji NUCe 6 generacji z… celeronkami na pokładzie (do dziś nie brakło mi wydajności, a energooszczędność się jednak liczy), ale oczywiście im nowsza generacja (procesora) tym lepiej, oczywiście przy założeniu, że czytasz dokumentację na ark intela.
Jeśli myślisz na serio o wirtualizacji, to znajdź sprzęt w który da się wrzucić sporo RAMu (powiedzmy, że 16GB i 4 rdzenie powinny być OK na twój plan z 1 posta, gdzie masz 3 maszyny wirtualne), ale z dyskiem 250GB to nie ma z czym do ludzi - taki rozmiar jest idealny na samodzielną instalację HAOS-generic, a nie na wirtualizację, gdzie przynajmniej kilka maszyn będzie produkować niesamowite ilości danych.
Popatrz na to - screenshoty wykonane w odstępie 2 miesięcy (a konkretniej 2 miesiące temu i dzisiaj), każda z tych instalacji to HAOS-generic (więc nie ma narzutu na dodatkową wirtualizację czy dane generowane przez cokolwiek innego niż pojedyncza instalacja HA)
- tu parę słów komentarza - ten ssd był wcześniej używany przez osobę która ma raczej blade pojęcie o komputerach - stąd masakryczna ilość błędów, którą zastałem na ssd o śmiesznie małym przebiegu (ale jak widać w moich rękach już nie przybył ani jeden błąd), a to jest niedawno zamontowany ssd do instalacji która ma już parę lat na karku, to “pełnowymiarowa” instalacja “produkcyjna” w której nie zadbałem dostatecznie o ograniczenie zapisu zbędnych danych do bazy (ale ta instalacja jest w pewnym stopniu też poligonem doświadczalnym rozwiązań wstępnie przetestowanych na instalacji eksperymentalnej).
Poprzedni dysk ssd (o tym samym rozmiarze) przez 2-3 lata pracy nałapał już ponad 15% zużycia.
Jak widać w tej chwili jest to nieco ponad 500GB miesięcznie zapisów, co prędzej czy później doprowadzi do zużycia ssd (instalację planowałem na 10 lat trwałości, ale mam obawy czy to się uda, w przypadku komputerów z aktywnym chłodzeniem lub nawet pół-pasywnym trzeba się liczyć z wymianą układu chłodzenia w takim przedziale czasowym, więc optymalne mogą być konstrukcje z chłodzeniem całkowicie pasywnym)
- Instalacja testowa, dysk wymieniłem niedawno na całkiem nowy (choć o śmiesznym rozmiarze, ale to taka wybitnie dziwna konstrukcja komputera, że nic innego nie pasowało), wcześniej miałem tam ssd o rozmiarze zaledwie 16GB, ale tak mały rozmiar uniemożliwiał przeprowadzenie niektórych eksperymentów (nawet nie można było zaszaleć na niektóre dodatki ze względu na ich rozmiar)
- Tu instalacja produkcyjna, która jest naprawdę malutka i generuje niewiele danych (zamontowany dysk ma za sobą ponad 2,5 roku pracy w HA, w momencie uruchomienia to był fabrycznie nowy ssd), po jakimś czasie od uruchomienia dorobiłem się tam UPSa więc obecnie w zasadzie nie występują już zaniki zasilania.
To jest droga dla zaawansowanych, z całą pewnością takie rozwiązanie jest bardziej elastyczne niż HAOS-generic, ale cenię sobie wygodę i stosunkowo sporą bezobsługowość używania gotowca w postaci HAOS.