I tak będziesz się musiał od “czegoś” (jakiegoś urządzenia) uzależnić. Możesz oczywiście oprzeć się na samych przekaźnikach ale trudno będzie wtedy “odczytać” aktualny stan oświetlenia (z obecnych przekaźników) a i tak ten stan musisz w jakimś urządzeniu odczytać a później przekazać do HA.
Jeśli płytka pada, nie mam w domu światła.
Dokładnie tak, możesz założyć, że oryginalne Arduino tak szybko nie padnie, jako plan B można mieć drugą taką samą płytkę, niekoniecznie oryginalną.
Dodatkowe przekaźniki to sporo miejsca w rozdzielnicy, chyba że jakieś wąskie wersje.
Nie znalazłem takich przekaźników (na 5V) w standardzie do montażu na szynie DIN.
Można także podejść do tego inaczej:
- założyć, że część oświetlenia nie będzie sterowana, zostaje tak jak jest.
- założyć, że część oświetlenia będzie sterowana lokalnym urządzeniem np. Lonsonho moduł ściemniacza z N (Zigbee), akurat w Twoim przypadku to niemożliwe bo w puszkach z przyciskami dzwonkowymi nie masz przewodów na 230V tylko skretkę ale możesz zastosować inne urządzenia na WiFi (pamiętaj, że musi być na 24V!) zamontowane w rozdzielnicy,
- zastosować, tak jak wspominałem, sterownik PLC, to jest już gwarancja, że urządzenie jest bardziej niezawodne,
- zastosować kilka płytek i/lub sterowników PLC aby podzielić oświetlenie na różne urządzenia, np. jeden obwód światła w salonie do jednego sterownika, drugi obwód do drugiego sterownika wtedy awaria jednego z nich nie pozbawi Cię całkowitego oświetlenia.
Musisz sobie zrobić prostą analizę ryzyka i odpowiednio policzyć koszty ograniczenia tego ryzyka, może być bardzo niezawodnie ale drogo albo ryzykownie ale tanio albo znajdziesz kompromis .
Co Cię skoniło do takiej instalacji elektrycznej opartej na skrętce i przekaźnikach 24V? Bezpieczeństwo? 50 przekaźników to też dodatkowy koszt. Instalacja w gwiazdę (wszystkie przewody elektryczne do rozdzielnicy) to taki ostatnio “trend”.