W obecnej chwili nie ma w pełni niezawodnych systemów bezprzewodowych ID (i raczej nie będzie, ale wytłumaczenie dlaczego daleko wykracza poza ramy jednego posta).
U tysięcy innych użytkowników (i u mnie też) sieć Zigbee (jakkolwiek “pełna routerów” bo mam oświetlenie Zigbee) działa całkiem poprawnie od wielu lat i działała dobrze jeszcze zanim usłyszałem o HA, choć chyba już istniał, a z całą pewnością było to jeszcze przed 2015 rokiem, więc z mojego punktu widzenia jest to dość niezawodny system bezprzewodowy…
A wspomnianą datę pamiętam doskonale, bo wtedy Philips dokonał “przełomowego” ruchu wyłączając w swojej bramce Hue kompatybilność ze sprzętem innych producentów, co skończyło się masowymi zwrotami ich sprzętu na taką skalę, że tą kompatybilność przywrócili w kilka tygodni i już nigdy taki numer z ich strony się nie pojawił (sam zwróciłem swój ówczesny sprzęt przy tej okazji), ale uwaga współcześnie Chińczycy często specyfikację mają nieco w d… i przykładowa Tuya systematycznie wypuszcza sprzęt, bez trzymania się jakoby nadrzędnej zasady wzajemnej kompatybilności, ale to już jakby inna para kaloszy, bo autorzy takiego softu jak Zigpy czy Z2M starają się obejść takie problemy, więc jest to taki nieco pseudo-standard w fazie ciągłego rozwoju, stąd też wynika konieczność aktualizacji i softu zarządzającego siecią, i firmware koordynatora, jak i samych urządzeń).
Zigbee jest właśnie stosunkowo niezawodne, dzięki wykorzystaniu architektury sieci kratowej, ale ona do działania potrzebuje dużej ilości routerów (i to działających).
Podobnie do Zigbee działa też z-wave - jest to też sieć kratowa (ale od cen sprzętu boli głowa, szczególnie, że ze względu na zastosowane pasmo sub-1GHz występują odmiany regionalne i sprzęt z jednego rejonu z tego powodu jest niekompatybilny z adresowanym na inne rynki - u nas oczywiście jest to rejon EU, natomiast nie można stosować sprzętu produkowanego dla Ameryk czy Azji). No i właśnie - sieć kratowa więc też trzeba mieć dużo urządzeń stanowiących “przekaźniki” sygnału.
W z-wave architektura sieci jest nieco inna (można mieć więcej niż 1 kontroler sieci), ale skupmy się na podobieństwach (tu taka uwaga stosuję niepoprawną nomenklaturę - użyte słownictwo wziąłem z Zigbee) - gdy miałem za mało poprawnie działających “routerów”, to miałem też problemy z działaniem niektórych “urządzeń końcowych”, a problemy były dość podobne - sprzęt w rodzaju typowych chinoli wykorzystywał może z 10% możliwości jakie daje standard, a przede wszystkim praca w roli przekaźnika była problematyczna, gdy do sieci dorzuciłem urządzenia polskiej i tajwańskiej produkcji, które takich problemów nie miały sieć mi “odżyła”, więc problem szajsowego sprzętu może dotyczyć każdego standardu…).
Jeśli chcesz mieć w miarę uniwersalny bezchmurowy system WiFi to jesteś “skazany” na DIY, bo tak działa soft open-source i projekty takie jak ESPHome, Tasmota, Supla (polski, w pewnym stopniu dostępny sprzęt fabryczny - Zamel), OMG, czy OpenBeken (odpowiednik Tasmoty na niektóre inne MCU niż Espressif) lub Shelly (jest chmurowy, ale chmura nie jest obowiązkowa), pewnie znajdzie się jeszcze parę systemów umożliwiających pracę lokalną, ale z systemami zamkniętymi zawsze mogą być jakieś problemy.
PS coś na bis
Zarówno w przypadku Zigbee jak i z-wave można się szarpnąć na rozwiązania nie wymagające zewnętrznego zasilania i równocześnie “bezbateryjne”, przykładowo w Zigbee mam piloty, które nie wymagają zasilania , no nie do końca to prawda, bo to nie perpetum mobile (mają piezoelektryczny energy-harvester) - tu akurat zasilaniem jest siła wciskania przycisków - i Zigbee ma na tę okazję specjalną grupę urządzań pod nazwą ZGP (Zigbee Green Power). Pilot mimo braku zasilania działa niezawodnie (ale jeśli ktoś go wdusi tyłkiem to się zresetuje - bo sygnałem resetu jest naciśnięcie obudowy przez ponad 10 sekund…).
W sieci Z-wave też miałem urządzenia “green” w tm wypadku:
- stację pogodową zasilaną panelem słonecznym (w rozmiarach “zacierki” od pudełka zapałek - to był oczywiście błąd konstrukcyjny producenta - z takim rozmiarem panelu nadaje się do pracy na równiku, zimą co noc raportuje problemy z zasilaniem, dodatkowo jakiś idiota wymyślił, że obudowa będzie czarna, więc odczyty temperatury i wilgotności w dzień są o kant tyłka roztłuc, a ponoć to niemiecki projekt… ) wkrótce zastąpi ją stacja pogodowa pracująca w pseudo-standardzie RF433 (który miałem dawno i myślałem wtedy, że kiedyś w końcu się go skutecznie pozbędę…)
- syrenę alarmową zasilaną panelem słonecznym - tu rozmiar panela zbliżony do zeszytu A5 był wystarczający, ale za to były inne błędy konstrukcyjne, więc już ją wycofałem z użytku (choć zastanawiałem się nad modyfikacją zespołu akumulatorów, bo tym razem tutaj był główny problem - ze względu na temperatury panujące w słoneczny dzień wewnątrz degradacja aku była błyskawiczna, sprzęt musiał akurat wisieć skierowany na północ, ale zorientowałem się zbyt późno )